wtorek, 7 sierpnia 2012

Łódzkie ciekawostki #1- Ira Aldridge


Proponujemy Wam nową pozycję na naszym blogu. Co tydzień będziemy zamieszczać teksty, w których przybliżamy nieznane fakty i historie z życia Łodzi. Chcemy pokazać Wam sylwetki osób, związanych z naszym miastem, zabrać w niezwykłe miejsca i...nieco zaskoczyć. Zapraszamy do śledzenia ciekawostek, o których zapomniało już wielu Łodzian. Na początek:

Czy wiesz, że w Łodzi pochowano Irę Aldridge'a, pierwszego czarnoskórego tragika szekspirowskiego?

Cmentarz Stary w Łodzi. Ogromna nekropolia, będąca pomostem trzech religii, sprawia wrażenie tajemniczego parku, mrocznego i pociągającego zarazem. Monumentalne rzeźby i bogate grobowce znamienitych łódzkich rodów, z zachwycającą kaplicą Karola Scheiblera na czele, kryją setki niespisanych historii i sekretów. Spacerując jedną z alejek w ewangelickiej części cmentarza można natrafić na skromny grób, nie wytrzymujący porównania z otaczającym go przepychem. Tutaj spoczywa Ira Aldridge, pierwszy czarnoskóry tragik szekspirowski, gwiazda pierwszego formatu na deskach XIX - wiecznego teatru.
Bohatera premierowego odcinka naszego nowego cyklu ciężko nazwać Łodzianinem. Ira Aldridge złożył w mieście włókniarzy raptem jedną wizytę, która jednak splotła losy niezwykłego aktora z łódzką ziemią na wieczność. Dlaczego, mając do wyboru tylu wybitnych artystów, sięgnęliśmy właśnie po niego? Czy nie byłoby wygodniej zajrzeć bliżej - do imponującego gwiazdozbioru absolwentów filmówki lub choćby odwołać się do mistrzowskiego Jaracza, oklaskiwanego na największych scenach przedwojennej Polski? Łódź ma przecież tylu obywateli, z których możemy być dumni...
Odpowiedź - przynajmniej nam - wydaje się prosta, chociaż składa się na nią kilka czynników. Przede wszystkim jesteśmy przekonani, że miasto to nie tylko miejsce i ludzie, którzy je tworzą. To także czas i wydarzenia, które nadają mu niepowtarzalnego charakteru, kształtują je. Chcemy pokazać nieznaną Łódź, odwiedzając miejsca wybiegające poza manufakturę i Piotrkowską, czy przywoływać historie nieco zakurzone, stopniowo wymazywane, ale jeszcze nie do końca zapomniane przez Łodzian.
Po drugie- dziś przypada 145 rocznica śmierci aktora, który stał się ikoną swojej epoki. Aktora, który w Łodzi nigdy nie wystąpił...
Aldridge, wzbudzający ciekawość w całej Europie, nie tylko kreacjami (wcielał się m.in. w Otella, Makbeta czy Króla Leara), ale przede wszystkim kolorem skóry (by grać, z Nowego Jorku musiał wyemigrować aż na Stary Kontynent) przybył do Łodzi 5 sierpnia 1867 roku, aby gościnnie wystąpić w nowo otwartym teatrze Paradyż. Chory, zatrzymał się w luksusowym hotelu, do dyspozycji mając cały zespół najznamienitszych łódzkich lekarzy, którzy ostatecznie okazali się bezradni. Ira Aldridge zmarł 7 sierpnia 1867 roku, zanim Łodzianie zdążyli poznać jego talent.
Pamięć o nim nie umarła, choć coraz mniej osób potrafi połączyć nazwisko Aldridge'a z teatrem czy Łodzią. Na szczęście pojawiają się happeningi, jak akcja fundacji Jaś i Małgosia o prowokacyjnym tytule "Murzyn (może odejść)", o której niespełna dwa lata temu pisał Dziennik Łódzki.
Zainteresowani, więcej informacji znajdą na stronach Cmentarza Starego w Łodzi oraz tutaj (film w języku angielskim). Fragmenty happeningu fundacji Jaś i Małgosia można obejrzeć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz