Proponujemy Wam nową pozycję na naszym blogu. Co tydzień będziemy zamieszczać teksty, w których przybliżamy nieznane fakty i historie z życia Łodzi. Chcemy pokazać Wam sylwetki osób, związanych z naszym miastem, zabrać w niezwykłe miejsca i...nieco zaskoczyć. Zapraszamy do śledzenia ciekawostek, o których zapomniało już wielu Łodzian. Na początek:
Czy wiesz, że w Łodzi
pochowano Irę Aldridge'a, pierwszego czarnoskórego tragika
szekspirowskiego?
Cmentarz
Stary w Łodzi. Ogromna nekropolia, będąca pomostem trzech religii,
sprawia wrażenie tajemniczego parku, mrocznego i pociągającego
zarazem. Monumentalne rzeźby i bogate grobowce znamienitych łódzkich
rodów, z zachwycającą kaplicą Karola Scheiblera na czele, kryją setki
niespisanych historii i sekretów. Spacerując jedną z alejek w
ewangelickiej części cmentarza można natrafić na skromny grób,
nie wytrzymujący porównania z otaczającym go przepychem. Tutaj
spoczywa Ira Aldridge, pierwszy czarnoskóry tragik szekspirowski,
gwiazda pierwszego formatu na deskach XIX - wiecznego teatru.
Bohatera
premierowego odcinka naszego nowego cyklu ciężko nazwać
Łodzianinem. Ira Aldridge złożył w mieście włókniarzy raptem
jedną wizytę, która jednak splotła losy niezwykłego aktora z
łódzką ziemią na wieczność. Dlaczego, mając do wyboru tylu
wybitnych artystów, sięgnęliśmy właśnie po niego? Czy nie
byłoby wygodniej zajrzeć bliżej - do imponującego gwiazdozbioru
absolwentów filmówki lub choćby odwołać się do mistrzowskiego
Jaracza, oklaskiwanego na największych scenach przedwojennej Polski?
Łódź ma przecież tylu obywateli, z których możemy być dumni...
Odpowiedź -
przynajmniej nam - wydaje się prosta, chociaż składa się na nią
kilka czynników. Przede wszystkim jesteśmy przekonani, że miasto
to nie tylko miejsce i ludzie, którzy je tworzą. To także czas i
wydarzenia, które nadają mu niepowtarzalnego charakteru, kształtują
je. Chcemy pokazać nieznaną Łódź, odwiedzając miejsca
wybiegające poza manufakturę i Piotrkowską, czy przywoływać
historie nieco zakurzone, stopniowo wymazywane, ale jeszcze nie do
końca zapomniane przez Łodzian.
Po
drugie- dziś przypada 145 rocznica śmierci aktora, który stał się
ikoną swojej epoki. Aktora, który w Łodzi nigdy nie wystąpił...
Aldridge,
wzbudzający ciekawość w całej Europie, nie tylko kreacjami
(wcielał się m.in. w Otella, Makbeta czy Króla Leara), ale przede
wszystkim kolorem skóry (by grać, z Nowego Jorku musiał
wyemigrować aż na Stary Kontynent) przybył do Łodzi 5 sierpnia
1867 roku, aby gościnnie wystąpić w nowo otwartym teatrze Paradyż.
Chory, zatrzymał się w luksusowym hotelu, do dyspozycji mając cały
zespół najznamienitszych łódzkich lekarzy, którzy ostatecznie
okazali się bezradni. Ira Aldridge zmarł 7 sierpnia 1867 roku,
zanim Łodzianie zdążyli poznać jego talent.
Pamięć
o nim nie umarła, choć coraz mniej osób potrafi połączyć
nazwisko Aldridge'a z teatrem czy Łodzią. Na szczęście pojawiają
się happeningi, jak akcja fundacji Jaś i Małgosia o prowokacyjnym
tytule "Murzyn (może odejść)", o której niespełna dwa
lata temu pisał Dziennik Łódzki.
Zainteresowani, więcej informacji znajdą na stronach Cmentarza Starego w Łodzi oraz tutaj (film w języku angielskim). Fragmenty happeningu fundacji Jaś i Małgosia można obejrzeć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz